wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział X: Kilka ciężkich dni

Toporek zalśnił w dłoni Astrid, gdy dziewczyna z poważną miną dała znak do ataku. Fala wikingów runęła do przodu. Byli w miejscu, w którym nie było żadnych zabezpieczeń, a trole swobodnie mogły przedrzeć się na drugą stronę. Jednak oddział złotowłosej nie zamierzał łatwo się poddać. Tamten poranek nie należał do udanych. Trole okazały się o wiele liczniejsze, niż mieszkańcy Berk i sprytnie to wykorzystały, okrążając osadę z różnych stron i atakując na różnych frontach. Wszędzie wikingowie walczyli zawzięcie, a jednak ich wrogowie nie zamierzali się poddać.
Czkawka unosił się na Szczerbatku nad Berk i obserwował postępy bitew. Musiał uważać na każdy swój ruch, bo rana na jego piersi była świeża. Ku rozpaczy młodego wodza fronty się powielały i niebawem, mimo jego wskazówek rzucanych dowódcom, trole zacieśniły pierścień wokół osady. Ich niszczycielskie machiny i smocze zbroje zdawały się być wszystkim czego potrzebowali, by pokonać tak wprawnych wojowników jakimi byli mieszkańcy Berk. Było to co najmniej niepokojące. Widać jednak było, że stworzenia męczą się zszokowane tak wytrwałą obroną.
Cały dzień minął pod znakiem zapytania i groźbą porażki dla mieszkańców wyspy. Fronty cofały się coraz bliżej osady, ludzie byli zmęczeni, a rannych i martwych było też nie mało. Wszędzie leżały trupy. Ludzkie, smocze i te należące do troli. Czkawka starał się choć trochę zapanować nad sytuacją i tych najbardziej znużonych odsyłał w najmniej zagrożone miejsca. Nie dawało to jednak wiele, bo mimo swej liczebności osada była wciąż za mała w stosunku do siły i liczebności legendarnych stworzeń z lasu.
- I pomyśleć, ze znów idzie o smoki... - wyszeptał młody wódz, unosząc się nad polem bitwy - Gdyby tata tu był... On już by coś wymyślił...
Pod wieczór tego dnia chłopak zmuszony był odesłać dzieci i starców do Twierdzy, którą zabarykadowano od środka. Jako dowódcę nielicznych obrońców Wielkiej Hali postawił Glizdę, która mimo tego, że z rana podczas walki doznała uszczerbku na ciele do tej pory dawała z siebie wszystko.
- Obawiam się, że więcej odpoczynku niż tu zaznasz, nie mogę zaoferować - powiedział, szykując się do ponownego startu w niebo.
- Powinieneś był postawić tu Astrid. Ja chętnie oddam się w wir walki.
- Tylko że to Astrid wytypowała cię do przejścia w to miejsce. Stwierdziła, że wspaniale walczysz, ale jeśli nie odpoczniesz stracimy jednego z najlepszych wojowników - uśmiechnął się nieznacznie i bez dalszych wstępów dał Szczerbatkowi znak do lotu.
Glizda westchnęła ciężko i tak jak jej tymczasowi podwładni usiadła na schodach. Osmalony miecz pokryty zakrzepniętą krwią wylądował bezpiecznie na jej kolanach. Starannie pogładziła jego klingę i ucałowała czule rękojeść.
- Nie martw się tato... Nie okryję twojej broni hańbą... - wymamrotała ledwie słyszalnie i przymknęła oczy.
Była wykończona, a wszystkie mięśnie parzyły ją z bólu. Nie chciała się do tego przyznać, ale była wdzięczna złotowłosej za to wstawiennictwo. Ostatni dzień był dla niej katorgą i jeszcze teraz wiele godzin walki, która nie zamierzała się prędko skończyć. Odetchnęła głęboko, a jej głowa osunęła się bezwładnie na bok...

*

Noc minęła ciężko dla mieszkańców osady. Księżyc skrył się za chmurami, a trole sprytnie to wykorzystały. Mało kto mógł pozwolić sobie na sen, a jeśli już to na niespokojny i pełen koszmarów. Noc jednak można było wykorzystać do tworzenia zasadzek i to właśnie wykorzystali mieszkańcy Berk. Czkawka nie zmrużył oczu ani na sekundę, ale dopilnował, by Astrid choć na godzinę zniknęła w tym celu z pola walki. Widział jak jego narzeczona zmierza w kierunku Twierdzy i miał nadzieję, że nie podejmie się tam żadnej pomocy. W końcu zasłużyła na odpoczynek. On natomiast liczył tylko na to, że świt przyniesie zmiany na lepsze. Nie rozumiał, że słońce nijak mu nie pomoże, tylko jak zwykle ruszy w swoją codzienną wędrówkę po niebie. Nie rozumiał, że to tylko ciężkie dni, które tak naprawdę niczym nie różnią się od poprzednich. 
- Szczerbatku - wyszeptał do swojego przyjaciela, budząc go po godzinnej drzemce, gdy słońce wyłoniło się już zza horyzontu - Skończyłem obchód. Wracamy na niebo - dodał smutnym głosem.
Smok wydał z siebie tylko dźwięk na pograniczu ryknięcia, a mruczenia i otarł głową o ramię chłopaka. Dla niego mógł nawet wcale nie spać, byle tylko Czkawka był cały i zdrów. 
Parę minut potem unosili się znów nad wioską, tak jak i wcześniej. Teraz jednak ich oczy zdradzały rozpacz, nie było już w nich wczorajszej nadziei. Walka cofnęła się już pomiędzy pierwsze budynki, które nie mało cierpiały dając ochronę swoim mieszkańcom, lecz w zupełnie inny sposób niż zazwyczaj...

*
Glizda przetarła podkrążone oczy i ziewając, ruszyła w stronę jednego z frontów. Wybrała go na chybił trafił. Musiała, po prostu musiała walczyć. Co z tego, że za ludzi, których prawie nie znała, co z tego że za smoki? Musiała przecież też walczyć za siebie, za Czkawkę... Za to Astrid musiała spać. Zasłużyła na to, a brunetka nie zdzierżyłaby kolejnego "heroicznego" czynu złotowłosej. Może i się do niej przekonała, ale to nie znaczyło, że Astrid jej nie wkurzała. Narzeczona Czkawki po prostu miała talent! Właśnie. Narzeczona. Gliździe mina zrzedła, bo przypomniała sobie swój sen. 
Jej ojciec był dobrym człowiekiem, który dbał o rodzinę i przyjaciół. Był przyjacielem wodza i gotów był wiele poświęcić dla osady. Wszyscy to wiedzieli i wszyscy, prócz jego córki, naiwnej Glizdy, spodziewali się, że przypłaci to życiem. Ta też się stało, że córka za wcześnie stanęła nad zwłokami ojca, matki i brata. Przeżyła ich wszystkich i osobiście musiała kopać mogiły. Do tej poty w jej mózgu kołatało się wspomnienie twarzy zastygłych w bólu i spalonych ciał. Wszystko wokół niej się waliło, przyjaciele i rodzina płacili najwyższą cenę dla niej. Nie mogła się na to zgodzić, nie mogła narażać ludzi. Nawet tu, na Berk... Ledwie dotknęła stopami lądu, a już wywołała wściekłość i zazdrość w Astrid, przyciągnęła legendarne trole, które nigdy wcześniej, jak zapewniał ją Czkawka, nawet nie pokazały się ludziom. Dlatego też postanowiła. Jeśli nie zginie w walce za nowych przyjaciół, to odpłynie jak najdalej od Berk. Razem z całym swoim nieszczęściem.
Więcej czasu na rozmyślania nie miała, bo czyjaś krew rozpryskała się na jej twarzy. Dziewczyna z posępną miną zrobiła młynek mieczem i bez wydania jakiegokolwiek dźwięku rzuciła się w tłum, by dotrzeć na sam początek szeregu walczących. Traf chciał, że znalazła się w oddziale Mieczyka, który jako tako sam nie potrafił taktycznie rozegrać starcia. Zaraz też komendy posypały się z ust Glizdy, a bliźniak szybko podchwycił ich słuszność i wykrzykiwał je po niej swoim obdartym z dziecięcej głupoty głosem. Wiele to jednak nie dało, aczkolwiek umocniło pozycje szeregu. 

*

Szczerbatek przysiadł na jednym z dachów, dając odpocząć swoim skrzydłom. Wiatr od rana nie był przychylny i zmuszał smoka do podwójnego wysiłku. Czkawka doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Tak jaki i z tego, że Glizda po raz kolejny dała popis swego nieposłuszeństwa i zostawiła Astrid z obrońcami Twierdzy. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. 
- Może tak będzie lepiej? - wyszeptał niepewnie - Przynajmniej Astrid na pewno przeżyje. 
Szczerbatek uderzył go swoim uchem i zmarszczył groźnie nos. Wiking wiedział, że smok się z nim nie zgadza i niepokoi się o Glizdę. Tylko nie mógł nic na to poradzić, że sam nie potrafił się określić co do Glizdy.
- Wolisz ją, prawda? - rzucił cicho do smoka - Astrid nigdy nie lubiłeś zabierać na loty, a jak latamy z nią, to jesteś cały w skowronkach. Nieprawdopodobne... 
Nocna Furia tylko zamruczała i polizała dłoń przyjaciela. Ten odpowiedział błyskiem oczu i podrapał zwierzaka po głowie. Już miał wsiadać, żeby poinstruować kolejny z szeregów, gdy smok pacnął go w sztuczną nogę. Czkawka o mało co nie spadł z dachu. 
- Mordko! 
Nie powiedział ani słowa więcej, bo zrozumiał, co Szczerbatek chciał mu przekazać. Do jednego z portów Berk zbliżał się statek kupiecki. Wikingowi zajaśniały oczy.
- Można wywieźć stąd dzieci i starców! 
Szybko wskoczył na grzbiet smoka i ruszył ku łajbie kołyszącej się na falach. Teraz już rozumiał, że świt nie miał tu nic do rzeczy. Słońce nie zmieniło ich położenia, tylko los mógł to zrobić. I zrobił, pchając kupiecki stateczek w południe ku brzegom ich wyspy. 
Szczerbatek zwinnie wylądował na pokładzie statku, a jego kapitan cofnął się niepewnie. Mężczyzna był przerażony, a Czkawka szybko zorientował się, ze nie widział go tu od czasów swojego dzieciństwa. Nic dziwnego, że nie spodziewał się jeźdźca na smoku.
- Bart! Miło cię widzieć! Dawno nie gościłeś na Berk! - wykrzyknął, nie schodząc ze smoka.
- Widzę, że wiele się pozmieniało. Ale cóż to, czy to nie ten chudy brzdąc, co mi zawsze wykupował cały atrament? Czkawka? Zmężniałeś, nie ma co...
- Dziękuje, ale nie mam czasu na pogaduchy. Muszę prosić cię o przysługę. Mamy tu wojnę...

*

- Czkawka! To nie pora na układy! Mamy środek bitwy! - wykrzyknęła Glizda, gdy została odciągnięta z wiru walki.
- Poradzą sobie te chwile bez ciebie i Mieczyka. Musicie mi pomóc.
- Sie robi - odparł bliźniak i zasalutował wodzowi. 
W pośpiechu przebyli przestrzeń dzielącą ich od Twierdzy i dosłownie wpadli na czekającą tam Astrid. Dziewczyna posłała brunetce dziwne spojrzenie. Niby to pełne wdzięczności, niby nienawiści. 
- Raczyłaś wrócić? - spytała oschle, ale w jej głosie nie było jadu.
Czkawka uciszył narzeczoną skinieniem ręki i kazał iść za sobą. Sam biegiem wspinał się po schodach. Pozostali tylko patrzyli na niego otępiale. 
- Bart przybił do brzegu! - wykrzyknął chłopak - Trzeba zabrać dzieci i starszych z wyspy!
Jednak jego przyjaciele nadal nawet nie drgnęli. Glizda nie wiedziała co robić, Astrid czuła jakiś wewnętrzny sprzeciw, a Mieczyk drapał się po głowie. Młody wódz zwiesił w niemocy ręce. Nie pojmował, dlaczego nie chcieli mu pomóc. 
- Nie lepiej wywieźć trole? - bliźniak rzucił to lekko i beznamiętnie, tak jak rzucał w eter swe głupie pomysły. 
Tylko że ten nie był taki głupi, a Czkawce jeszcze mocniej zalśniły oczy, Astrid zamachała energicznie głową i wszyscy spojrzeli na Glizdę. Jasne było, że pytają ją o zgodę, by przetransportować trole na jej rodzimą wyspę.
- Przodków mi raczej nie wykopią, więc czemu nie - wzruszyła tylko ramionami, chcąc pokazać, że losy jej wyspy są jej obojętne.
Mimo to wszyscy wiedzieli, że ta decyzja nie była dla niej taka łatwa, a losy Berk i jej rodzimej wyspy wcale nie są jej obojętne. Widać to było w jasno zielonych oczach dziewczyny, które na chwilę przygasły, gdy to mówiła. Czkawka nic więcej nie powiedział, tylko razem z Szczerbatkiem popędził na front, na którym miał nadzieje znaleźć przywódcę troli. Astrid posłała uśmiech Gliździe i uderzyła ją przyjacielsko w ramię.
- Miałam cię za podłą morderczynie... No wiesz. Ta Nocna Furia... Okazuje się, że masz więcej serca - rzuciła i odeszła w ślad za Czkawką.
Brunetka stała wmurowana w miejsce i zszokowana słowami Astrid. Była przekonana, że Czkawka mówił jej, że nikt ma nie wiedzieć. Skąd więc złotowłosa...
- Niezła byłaś Glizda - przyznał Mieczyk - A myślałem, że jesteś tylko kolejną głupią lalunią, w której kocha się Sączysmark, on zawsze wybiera se te głupie...
Wtedy kompletnie zbiło ją z tropu. Przed sekundą zrozumiała, że jej zawiść do smoków nie jest już tajemnicą, a teraz przystawiał się do niej Mieczyk, który wcześniej zupełnie ją ignorował. Rzeczywistość Berk całkowicie zbiła ją z nóg.
- A ty miałeś świetny pomysł - odparła niepewnie - Zupełnie nie głupi. A patrząc na ciebie i twoją siostrę myślałam, że jesteście idiotami - przyznała.
---------------------------------------------------------------------
No i siup!
Co powiecie na takie rozwiązanie?
I to Mieczyk na nie wpadł!
Osobiście sama nie rozumiem dlaczego to on je wymyślił.
Tak jakoś wyszło.

Tak wiem, dzień później niż zwykle xD
Jestem przepracowana, no cóż.
Wasze blogi nadrobię, jak tylko znajdę czas, czyli w ferie, które zaczną mi się w piątek.
Wybaczcie.

No i obowiązkowo, kto przeczytał komentuje!

18 komentarzy:

  1. Takiego rozwiązania to się chyba nikt nie spodziewał. Ja przynmiej, a powinnam się już przezwyczaić. Zawsze mnie zaskakiwałaś, pozytywnie oczywiście.
    Walka, ujęta genialnie! Wczułam się w nią. Wciągnęłaś mnie w jej wir!
    Czekam na ciąg dalszy! ☺☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się wymyślić coś niestandardowego. I bum! Stało sie! Mieczyk znalazł rozwiązanie! Mam tylko nadzieję, że niezbyt naciągane xD
      Cieszę się, że walka się podobała, bo bardzo mi na tym zależało. Ciąg dalszy już w piątek ;)

      Usuń
  2. No, no! Nie spodziewałam się, że postanowią wywieźć trole xd
    No i w ogóle mam nadzieję, że to nie Czkawka się wygadał o smokach!
    Jak zwykle, rozdział świetnie napisany, choć mam nadzieję, że ta bitwa się wkrótce skończy. Pięć rozdziałów walki to by było ciut za dużo ;P

    Czekam na nn!
    http://polelf-z-fabryki-swietego-mikolaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już po bitwie, nie martw się. Teraz będzie inna gratka xD Mam nadzieję, że bardziej Cię zainteresuje. A że się nie spodziewałaś.... To dobrze, bo o taki efekt chodziło ^^
      Co do wygadania się o smokach... To nie prędko się okaże kto, komu powiedział. A ja będę milczeć w tej sprawie. Jak głaz ;)
      Dzięki za miłe słowa i u Ciebie wszystkie rozdziały przeczytam w ferie. Za mało mam czasu chwilowo.

      Usuń
    2. Miło mi, że przeczytasz :D Już myślałam, że sobie odpuściłaś.

      Usuń
  3. Nie wiem od czego zacząć. Nic dodać nic ująć, jak dla mnie bomba! Spodobało mi się to, że Astrid wyluzowała w stosunku do Glizdy, choć nadal nie jestem przekonana co do tej dziewczyny. Zawsze miałam obraz Astrid i Czkawki, ale jednak jest coś, co budzi zainteresowanie. I skok adrenaliny. Szkoda, że Szczerbatek woli Glizdę. No cóż...trudno :)
    Nadal podtrzymuję zdanie, że piszesz rewelacyjnie i oby jak najdłużej!

    Pozdrawiam serdecznie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie. Jeszcze nic nie jest przesądzone. Choć w mojej głowie już wszystko jest poukładane i wiem jak to się skończy. Ale do końca jeszcze daleko, a do kulminacyjnego momentu, jeśli chodzi o panią życia Czkawki niewiele bliżej xD
      Dziękuje za miłe słowa :D

      Usuń
  4. Mój komentarz będzie bardzo krótki i bardzo na temat.
    Szczerbatek to zdrajca!
    Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie przykre, że tak uważasz. Tym bardziej, że mam zamiar uwzględnić Twoje zdanie w jednym z końcowych rozdziałów. Jestem tak bardzo podatna na wpływy xP Nie mów tak o Szczerbku, pliiiiiis. To wszystko przeze mnie, on jest niewinny ;)

      Usuń
    2. Dobra, poprawka do poprzedniego komentarza.
      Jesteś zdrajcą!
      A tak na serio serio zamierzasz uwzględnić moje zdanie? Ło matko, możesz być nawet zdrajcą do potęgi, ale ci to wybaczam! Nagle poczułam, że moje zdanie coś znaczy... i po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że nie jesteś zdrajcą. I Szczerbatek też nie, nie musisz go bronić. On woli Glizdę, bo po prostu jest smaczniejsza niż Astrid i to Glizdę wolałby pożreć. :D

      Usuń
  5. Chwileczkę. Jak zamierzają wywieźć trolle? Przecież nie odpuszczą. Ledwo mówią. Chcą zjeść smoki! JAK?
    Dobra, może zacznę od początku.
    Po pierwsze, jest nowy, epicki rozdział! Świętujmy! *otwiera szampana i robi fiestę* A co do czasu, po jakim pojawiło się opowiadanie, to wszystko jest w jak najlepszym porządku, przecież i tak pojawiło się zdecydowanie szybciej niż na innych blogach, każdy ma prawo do odpoczynku, a mi czas w dni robocze leci tak szybko, że ledwo się obejrzę, a już jest nowe opowiadanie. Chociaż wchodzę codziennie :)
    Po drugie, rozwiązanie całej sprawy jest bardzo pomysłowe(i to, że wpadł na nie Mieczyk - choć pewnie przez przypadek...), chociaż dla mnie jest trochę niejasne. Przytaczam pytania z początku komentarza. Jak znam życie, to na 100% mnie czymś zaskoczysz, tak jak i teraz. Przynajmniej nie będzie po prostu cudownego zwycięstwa w chwale i krwi, choć ta się już polała.
    Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że wojna urośnie do takich rozmiarów... Trupy, ranni, długie walki... kto by się tego spodziewał po tych rzekomo "nieistniejących", małych, ledwo mówiących stworkach... No i Berk nie jest już osadą typowych wojowników, tylko bardziej jeźdźców.
    Buahahahhahahha, Szczerbatek woli Glizdę, ha ha ha ha ha! Yesssss. Przynajmniej się z nim zgadzam. Już go bardziej lubię :3
    Fajna była scena wymknięcia się Glizdy, jej rozmyślań, wspomnień rodziny, mówienie do ojca(scena z mieczem), rozwiązania problemu trolli(choć jeszcze nie do końca) i słowa Astrid, m.in. "Miałam cię za podłą morderczynię". Ciekawe, jak się dowiedziała. Czkawka jej powiedział?
    I co to za pomysły Glizdy z opuszczaniem Berk?!?! Mam nadzieję, że je porzuciła! Cóż, Glizda nie sprawiła samych przyjemności mieszkańcom wyspy, ale w końcu pomogła im w walce i już się zmieniła.
    Cóż, jak widać - po tym rozdziale mam wiele przemyśleń i pytań, bardziej wybiegam w jego przyszłość i losy Glizdy i Czkawki oraz innych.
    Jestem ciekawa i rozwiązania i troszkę postaci kupca, choć pewnie nie będziesz jej bardzo rozwijać.
    Jutro Tłusty Czwartek! Wesołego jedzenia pączków! Jeeeeeeej. <3Pączki<3 Mam nadzieję, że może kiedyś w tym opowiadaniu pojawią się pączki... ;)
    Dobra, rozpisałam się troszkę, idę się uczyć do Quizu Realioznawczego. Dobrego dnia!
    Pozdrawiam
    Kumpel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki dłuugi, ładny komentarz. Trole odpuściły, bo zaproponowano im całą wyspę na własność, gdzie będą robić co chcą i nikt im nic nie zabierze. Zgodziły sie tym bardziej, że ich wódz umarł xD Teraz rozumiesz?
      Niestety nie mogę Ci odpowiedzieć na te pytania, bo za dużo fabuły kolejnych rozdziałów bym Ci zdradziła. Także siedzę cicho, a Ty musisz czekać ^^
      Smacznych pączków życzę xD Sama też będę się objadać ^^
      Dziękuje za ten cudny komentarz ;)

      Usuń
  6. Wow... wspaniały rozdział. Wybacz, że nie skomentowałam twojej poprzedniej notki ( która była równie nieziemska ) ale ostatnio bardzo skupiłam się na pisaniu swojego bloga, przez co zostałam w tyle z fabułą obserwowanych przeze mnie opowiadań. Tak czy siak, już to nadrobiłam i czekam z niecierpliwością na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko rozumiem, bo sama przecież jestem w tyle z opowiadaniami, które czytam :<
      No ale cóż! Idą mi ferie, to trza będzie to ponadrabiać ;)

      Usuń
  7. Przybyłam. Rozdział świetny. Też jestem ciekawa jak zrealizujesz ten pomysł.
    Tym razem telegraficznym sposobem: Rex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy odrobina cierpliwości i wszystko będzie jasne... choć może nie wszystko... W końcu zawsze musi być ta odrobina tajemniczości ;)

      Usuń
  8. JEJU rozdzial swietny! No ale Astrid no! Kurcze ona musi sie zmienic i musi im sie ulozyc bo inaczej nie przezyje! Hahah Powodzenia, czekam na next i weny zycze!

    OdpowiedzUsuń