czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział V: Troli mur

Tym razem lot nie był spokojny, ani powolny. Szczerbatek wykazał się szybkością i niesłychaną zręcznością zwinnie krążąc pomiędzy drzewami i doganiając Wichurę i Sztukamięs. To wszystko przyprawiało Glizdę o zawroty głowy, co skutkowało ściskaniem żeber Czkawki i odbieraniem mu tchu. Tym bardziej, że miało miejsce po obiedzie. Z rana oczywiście musiała po raz kolejny udać się na Arenę, dlatego też ramiona miała zapełnione siniakami.
- Zaraz będzie po wszystkim - wydyszał chłopak i spróbował odkleić od siebie silne ręce brunetki. 
- Mam nadzieję - odparła tylko ta zimnym tonem.
Nie miała wiele czasu i ochoty na podziwianie widoków, ale nie potrafiła już tak po prostu zamknąć oczu. Prawda, zdarzało jej się zacisnąć powieki przy ostrzejszych zakrętach, czy nurkowaniu w dół, ale zaraz otwierała szeroko oczy i szukała spojrzeniem horyzontu. Za którymś razem, gdy Szczerbatek wzbił się ponad korony drzew, zobaczyła mały czerwony punkt na fali. Był tak odległy, że dziewczyna nie miała pewności, czy na pewno go widzi. Zbagatelizowała też całe to spostrzeżenie, gdy czerwony punkt zniknął na horyzoncie i zdał się jej tylko niewyraźnym wspomnieniem. W tej chwili smok zwinął skrzydła pod siebie i raptownie skierował się ku ziemi, by ledwie parę sekund później rozłożyć je na całą szerokość i wydąć z powodu oporu powietrza. Chwilę później stali już na ziemi tuż obok Astrid i Śledzika. Glizda obiema rękoma chwyciła się za głowę i potrząsnęła nią, by wyzbyć się iluzji kołowania. Niewiele to pomogło i dziewczyna by się przewróciła, gdyby Szczerbatek nie podbiegł z wystawionym jęzorem w odpowiedniej chwili. Tymczasem Czkawka zbliżył się do grubego blondasa, który leciał na swojej smoczycy przed nimi i zamienił z nim parę słów.
- Glizda, pozwól tu na chwilę! - zawołał brunet i machnął ręką.
Astrid prychnęła tylko rozbawiona i posłała dwudziestolatce dziwny uśmiech. Glizda nazwać go mogła tylko sztucznym. Posłusznie zbliżyła się do chłopaków i skinęła delikatnie głową w stronę Śledzika. 
- Zgodzisz się na następnym treningu wsiąść na smoka? - spytał spokojnie Czkawka.
- Za żadne skarby - żachnęła się dziewczyna i założyła ręce na piersi.
- Mówiłem - wybełkotał Śledzik - Jest uparta.
Czkawka pokręcił głową z rezygnacją, ale jego oczy zdradzały, że to wszystko go bawi. Glizda tylko uśmiechnęła się znacząco i udała się w ślady chłopaka, który zmierzał pod mur, a przy którym dreptała Astrid. Krótką chwilę później stali już przy Valce nadzorującej prace przy umocnieniach. 
- Żadnych troli synku - zaanonsowała z przekornym uśmiechem. 
- Zobaczysz, że jeszcze się zjawią - pomachał jej palcem przed nosem rozbawiony Czkawka - Gdzie jest Sączysmark? Miał mnie szukać jak już skończy z tą wyrwą, a nie wierzę, że jeszcze się z tym nie uporali. 
- Myślę, że mu w głowie więcej Szpadki niż wyrwy - podpowiedziała  Astrid i podparła się rękoma pod boki.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i zostawiając przyjaciół przy matce ruszył w górę muru, który w tej części był już ukończony. Glizda wymknęła się niepozornie z towarzystwa złotowłosej i Śledzika, by ruszyć za młodym wodzem. Dorwała go dopiero na szczycie zabudowania.
- Gdzie uciekasz? - zaczepiła go i wzrok skierowała tam, gdzie i on spoglądał.
- Sprawdzam, czy coś nie zmierza w naszą stronę - odparł beznamiętnie. 
- Ja mogę lepiej to sprawdzić. Pójdę na zwiady. Znam się na tym - zaproponowała brunetka - To lepsze niż wpraszanie się do towarzystwa - powiedziała i nim Czkawka zdążył zaoponować, była już po przeciwnej stronie.
Chłopak zaśmiał się cicho sam do siebie i odprowadził Glizdę wzrokiem wśród drzewa. Ku jego zmartwieniu jedno z tych przewaliło się na horyzoncie. Tymczasem do niego przydreptała Astrid, a on uświadomił sobie, że w wiosce nigdy nie zazna chwili samotności.
- Coś się stało Czkawka? - spytała zatroskana - Jesteś jakiś nieobecny - powiedziawszy to, przytuliła się do niego i zaczęła głaskać po ramieniu. 
- Trochę się martwię. Te upadające drzewa...
- Będzie dobrze. Skończymy mur zanim cokolwiek nam zagrozi - zapewniła go dziewczyna - Patrz! To chyba Sączysmark - wskazała na prawą stronę na małą postać uciekającą przed Zębirogiem Zamkogłowym.
- Nie chyba, ale na pewno - westchnął Czkawka i ruszył w dół z muru. 

*

Znów była w swoim żywiole i czuła się niesamowicie. Skradała się na palcach i niczym cień przebiegała pomiędzy drzewami. Ściółka przyjemnie chrzęściła pod jej stopami, a wiatr niósł zapach lasu. Była wolna od krytyki i smoków. Zwłaszcza smoków. Jej głowę zasnuwały tysiące myśli dotyczących Berk i jej mieszkańców. Nie była pewna czy jest gotowa spędzić swoje życie wśród tych, którzy tu mieszkali. W tamtej jednak chwili oczyściła umysł i zajęła się tropieniem. Szukała jakichkolwiek śladów życia, obecności. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że jest zupełnie sama z ptakami i wiewiórkami. Odetchnęła głębiej i zatrzymała się na chwilę. Zamknęła oczy i napawała się świeżym powietrzem. Zaraz przypomniał jej się wiatr łechtający ją po twarzy, gdy leciała pierwszy raz z Czkawką na Szczerbatku. W sumie nie było to takie straszne...
Otworzyła oczy i truchtem ruszyła przez las, podskakując co jakiś czas. Odbijała się od drzew jakby była zwierzęciem, nie ludzką istotą. Na koniec zakręciła się wokół własnej osi i rozejrzała się wokoło. Ptaki świergotały wesoło zataczając koła wysoko nad jej głową. Las zdawał się śpiewać melodię jej duszy, pozwalając by Glizda poczuła się szczęśliwa. Wystawiła twarz na słońce, które przedzierało się pomiędzy liśćmi na jej piegowatą buzię. Pozwoliła sobie nawet na szczery, głośny śmiech. Tu nie było pożogi, bólu, cierpienia. Była zieleń i radość, tak jak na jej wyspie za dawnych lat. 
Nagle jednak nieroztropnie nadepnęła na gałąź i potknęła się. Przeturlała się kawałek po małym pagórku i wylądowała z twarzą w trawie. Podniosła się na kolana wypluwając z ust pojedyncze źdźbła. Skrzywiona spojrzała przed siebie. Tuż przed jej nosem, na niskiej gałęzi wisiała skarpeta. Lewa. Dziewczyna uśmiechnęła się na przekór wszystkiemu. Wstała, otrzepała się i wzięła do ręki znalezisko. 
- Trole - stwierdziła.
Nagle coś chrupnęło niebezpiecznie, a jakieś drzewo nieopodal zaczęło trzeszczeć i po chwili leżało już na ziemi czubkiem korony dotykając stóp Glizdy. Jej mina zrzedła, gdy w oddali, w miejscu, gdzie drzewo zostało przełamane dostrzegła wiele zgniło-zielonkawych, zgarbionych postaci. Posiadały one tylko przepaski koloru kory drzewnej i maczugi, które przywodziły na myśl źle obrobiony kawałek drewna. Dwudziestolatka padła natychmiast na ziemię i przetoczyła się za najbliższy pień. Stamtąd mogła już bezpiecznie przyjrzeć się dziwadłom obalającym drzewa. 
- Widzę was, a wy mnie nie - wyszeptała.
Spojrzała przez ramię na odległość, jaka dzieliła ją od muru i skrzywiła się nieznacznie. Teraz powinna grzecznie wrócić i poinformować Czkawkę o tym, co zobaczyła. Jednakże Glizda nigdy nie była grzeczną dziewczynką. Nie podnosząc się do pionu zaczęła przemieszczać się w stronę troli. Powoli i ostrożnie, ale jednak zbliżała się do nich i nie zamierzała zrezygnować.

*

Czkawka miał już dość słuchania tłumaczeń Sączysmarka i śmiechów bliźniaków, którzy zdawali się cieszyć z kłopotów rówieśnika i nie traktować poważnie obowiązku budowania muru. Chłopak rozmasował swoje skronie i westchnął ciężko. Astrid wisząca mu na ramieniu nie ułatwiała sprawy. 
- Sączysmark... - zaczął - Czy ty naprawdę nic nie potrafisz zrobić? Raz straszysz naszego gościa swoim smokiem...
- Ale już ja przeprosiłem.
- Tak. Przywalając jej pięścią w twarz - odparł ironicznie brunet.
- Najwyraźniej ona ma inne spojrzenia na przeprosiny niż ty. Nie jest na mnie zła.
- Nieważne. Bo dzisiejszej pracy nawet nie ruszyłeś. Nie widziałeś, co się tam dzieje? - palec chłopaka wystrzelił w stronę lasu - Musimy naprawić tę wyrwę. Czy to tak trudno zrozumieć?
- No ale Czkawka, kiedy to nie moja wina...
Astrid także podirytowana już całą tą sytuacją sięgnęła po swój toporek i odciążając ramię Czkawki stanęła prosto. Zaczęła bawić się bronią i wymachiwać nią niebezpiecznie blisko nosa Sączysmarka. 
- No? Masz coś do powiedzenia mojemu narzeczonemu? - spytała i uniosła brwi do góry, przykładając ostrze do policzka chłopaka.
- Sztywniaki - rzucił tylko ten i zrobił naburmuszoną minę.
- Zostaw go Astrid, to nic nie da - westchnął młody wódz.
- Czkawka! Może rzuciłbyś tu okiem, synku? - spytała Valka, która stała tuż przy wyrwie w murze i spoglądała w głąb lasu kryjącego się po drugiej stronie.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i podszedł do niej. Szczerbatek uczynił to samo, lecz o wiele weselej. Jednakże oboje, jeździec i smok, zatrwożyli się równo, widząc zwarty szereg zielonoszarych stworków. Wiking prędko dostrzegł, że stworzenia, które do tej pory dla wszystkich były legendą, bajką na dobranoc, są uzbrojone...
- No synek... Miałeś racje. Istnieją...
----------------------------------------------------------
I wreszcie wprowadziłam akcję! Jej! 
Teraz zacznie się dziać.
Cieszycie się?
Będziemy się trochę kłopotać z trolami moi drodzy Jeźdźcy Smoków.
Nic dodać. Nic ująć. 
Mam nadzieję, że nie jest najgorzej.
Choć trochę krótko...

17 komentarzy:

  1. Nie skomentowałam dwóch poprzednich rozdziałów, źle się z tym czuję. :(
    Trole! Bardzo się cieszę, że jednak istnieją i że będziesz nas nimi męczyć. Najbliższe rozdziały zapowiadają się naprawdę ciekawie, a ja zaczynam nie lubić Astrid. Strasznie zaborcza z niej kobieta i, chociaż właśnie za to ją kocham, chwilami mnie to denerwuje. Przynajmniej tak było w tym rozdziale... chociaż Glizdy nie lubię jeszcze bardziej, ha!
    Czkawka powinien sobie znaleźć jeszcze kogoś innego, oto, co o tym sądzę.
    Też bym kochała Szczerbatka bardziej, niż swojego wybranka (którego, poniekąd, nie posiadam i nigdy nie posiadałam). Przecież to taki uroczy i kochany smok jest! Czkawka, nie martw się, ja cię rozumiem!
    Coś niepokojąco krótkie wychodzą mi te komentarze, wybacz. :c
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz przepraszać, bo mi naprawdę miło czyta się i takie komentarze :) Co do Astrid to mam do niej podobne jak ty podejście. Niby ją uwielbiam, ale jej nienawidzę. Glizda też może nie jest ideałem, ale osobiście już do niej przylgnęłam i ją lubię. Co postanowi Czkawka, to się jeszcze okaże. Nic nie obiecuje, nic nie mówię, jeszcze wiele może się zdarzyć :>

      Usuń
    2. Uff, to dobrze, bo zmuszenie się do napisania tych kilku literek wcale nie jest takie proste. :)
      Nominowałam cię do Liebster Award: http://blood-in-the-snow.blogspot.com/2015/01/liebster-award-infromacje.html
      Zła ja.

      Usuń
    3. Zła ty xD O matko, niech będzie. Zaraz zajrzę co takie też wymyśliłaś, by mi skomplikować życie xD

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle cudowny, i właśnie w tym problem, bo nie mam już pomysłów na pozytywne słówka :)
    Może odniosę się do akcji w notce:
    Cudo. Tak w skrócie... Uwielbiam twoje szczegółowe opisy. Dzięki nim mogę sobie dokładnie wyobrazić to, co się dzieje w opowiadaniu.
    Do postaci też nic nie mam :) są wspaniali, a Glizda ( ach te imię ) ma fajny, zadziorny charakter. To dobrze, bo często spotykam się z przypadkiem, gdzie główny bohater jest taki ... mdły i rozlazły.
    No chyba tyle i tylko tyle. Przepraszam :/

    Zapraszam też do mnie :
    http://dziennik-jo-watson.blogspot.com/
    ~ Marshall Lee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, miło mi się czyta takie komentarze. Jestem prze szczęśliwa, że charakter Glizdy uważasz za fajny. Ja po prostu nienawidzę właśnie mdłych, rozlazłych bohaterów i dlatego ta dziewucha jest taka, a nie inna ;)
      Nie przepraszaj, jestem wdzięczna za komentarz :D

      Usuń
  3. Hej bardzo spodobalo mi sie twoje opowiadanie :D powiem tyle jest najlepsze ever! Co do Astrid to cholernie ja kocham i mam nadzieje, ze ulozy jej sie bardzo dobrze z Czkawka i ze naprawisz ich relacje bo inaczej chyba umre haha :* pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa! ^^
      Co do Astrid to nic nie obiecuje, ale zobaczymy. Opowiadanie samo mnie nakręca, więc wszystko zależy od chwili w której piszę i od tego, co siedzi w mojej podświadomości xD No cóż. Wszystko może się zdarzyć ;)

      Usuń
  4. Nareszcie znalazłam czas, aby przeczytać rozdział. Już od kilku dni korciło mnie, żeby zajrzeć do Ciebie, ale coś cały czas mi przeszkadzało. Najważniejsze, że już jestem! ^^
    Rozdział niebywale ciekawy, a co dopiero sam tytuł. Jak są trole to wiadomo, że będzie się działo! Czkawka miał rację, co do ich istnienia.
    A Glizda w końcu przekonuje się do smoków. Polubiłam tę dziewczynę! Zresztą od samego początku czuje się do niej sympatię (uroczo roztrzepana), co nie można powiedzieć o Astrid. Przyznaję, że w pierwszej części nie przepadałam za nią, lecz w drugiej stała się bardziej przyjemna. U Ciebie można powiedzieć, że nadal ją nawet lubię, ale z drugiej strony zbyt wymusza na Czkawce ten związek. Ciekawe czy wykorzystasz to przeciwko niej. :D
    Jak ja kocham Szczerbatka! On jest taki kochany! C;

    Rozdział nie jest wcale tak bardzo krótki jak uważasz. Ja sądzę, że najlepiej pisać krótsze, ale często (szkoda, że mi to nie wychodzi) i wtedy przyjemniej się czyta. :)
    Co do akcji masz rację, nie mogę doczekać się następnego rozdziału, bo wiadomo co się szykuje! Czyżby wojna z trolami? Mam nadzieję, że tak.

    Wszystko tak cudownie opisujesz, że aż człowiek chce czytać godzinami!

    Z ekcytacją oczekuję nowego rozdziału!
    Pozdrawiam gorąco! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu. Tak wspaniale się człowiek czuje, gdy czyta Twoje komentarze :>
      Nawet nie wiesz jak sie cieszę, że lubisz Glizdę, bo nie wszyscy za nią przepadają. Ale w sumie o to chodziło, by jednym do gustu przypadła, a innym nie xD Wiesz co? Moje odczucia do Astrid są takie same. Niby ją lubię, a niby nie i nie umiem się skonkretyzować, to też w opowiadaniu wychodzi taka, nie inna.
      Ja też kocham Szczerbatka <3 To najwspanialszy smok ever <3
      Fakt, że podoba ci sie mój styl pisania jest cudowny :> Jestem tak bardzo wdzięczna za te wszystkie miłe słowa.
      Długo nie poczekasz na kolejny rozdział, bo pojawi się jutro lub pojutrze ;) Zależy jak się wyrobie z poprawkami.
      Dziękuje za pozdrowienia :*

      Usuń
    2. No to ja należę do tej grupy co Glizda przypadła do gustu. :3
      Kiedy Ty znajdujesz czas na pisanie tych rozdziałów? Mi miesiąc nie wystarcza. XD Ale to dobrze, że piszesz szybciej niż ja.
      Będę wdzięczna za powiadomienie mnie o nowym rozdziale. ;*

      Usuń
    3. Ja nie znajduje tego czasu xD Po świętach siedziałam z rodzicami w domu i się nudziłam, to w parę dni naskrobałam około piętnastu rozdziałów. Teraz tylko poprawiam, dodaje to, co chcę i wstawiam xP Boję sie o to, co będzie, gdy ten zapas mi się skończy >.<
      Oczywiście powiadomię Cię o nowym rozdziale :*

      Usuń
  5. Super :) Znów daję 10/10 za opis lotu :D
    No jasne, że cieszę się na rozpoczęcie akcji! Kto by się nie cieszył?
    Mam tylko jedną prośbę, żebyś przy pojawieniu się nowego gatunku smoka, opisała go choć jednym zdaniem.

    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
    http://polelf-z-fabryki-swietego-mikolaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje wielce.
      Chyba nie pojawił się w tym rozdziale, żaden nowy gatunek. Nie mylę sie prawda?
      Oczywiście, że opisze i to nie jednym zdaniem. Gatunki nie z filmu będą dokładnie opisywane. Póki co były tylko te zaczerpnięte z JWS.

      Usuń
    2. Nie, nie było nowych, ale piszę tu ogólnie :) Wiem, że się pojawiały w JWS, ale nie wszystkie kojarzę od razu...

      Usuń
  6. Spóźnionego komentowania ciąg dalszy XD
    Najlepsze:
    - skarpeta na gałęzi
    - opis Glizdy w lesie
    - opis lotu
    - czerwona kropka...
    - "wisząca" na ramienu Czkawki Astrid
    - rzecz jasna, TROLLE!
    *KOCHAM KOCHAM KOCHAM TROLLLLEEEEEEEEEEE*
    -"No synek... Miałeś racje. Istnieją..."
    Trolle kojarzą mi się trochę z Krainą Lodu, tyle że w twoim opowiadaniu są bardziej... złowrogie?
    Sączysmark i bliźniaki znowu nawalili, Astrid grozi innym... Oj, będzie się działo.
    A najważniejsze, że nadciągają...
    TROLLE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, u mnie są raczej złowrogie i niezbyt przyjaźnie nastawione, co zresztą okaże się już w kolejnym rozdziale...
      Jakże mogło być inaczej?! Musieli nawalić xD Za to ich uwielbiam, że nawalają. Dopiero w sytuacjach kryzysowych sa przydatni :> To taka magia *.*
      Tak, tak. Trole... ^^

      Usuń