niedziela, 1 marca 2015

Rozdział XV: Łódko, łódeczko...

Glizda kiwnęła głową kolejny raz, uśmiechnęła się sztucznie i poprawiła rękę wiszącą na temblaku. Eret był typem osiłka, który jest pewny swego i uważa, że siła jest najważniejsza. Było po nim zresztą widać, że dużo ćwiczy. Brunetka już chwilę temu przestała słuchać jego monologu i uważnie mu się przyglądała.
Miał trójkątną twarz i wysoki podbródek ozdobiony szarymi znakami. Jakby chciał w ten sposób uzupełnić brak zarostu. Nad wydatnym nosem połyskiwały małe, zielone oczka, nad którymi rysowały się wyraźnie, ciemnie brwi. Czarne włosy zaczesane miał do tyłu w zgrabną kitkę, co według Glizdy wyglądało dość komicznie. U niej na wyspie mężczyźni nie wiązali włosów. Nigdy. Bardziej jednak niż wygląd i mięśnie imponował jej wzrost chłopaka. Prawie całe dwa metry wikinga! Reszta nie była ważna, zresztą i sam wzrost nie imponował jej na tyle, by zachwycała się Eretem tak jak Szpadka.
- Co ty na to? - zakończył chłopak z szerokim uśmiechem.
Brunetka nie wiedziała o czym mówił, ale niechętnie skinęła głową. To i tak nie miało znaczenia. Już nie. Jej oczy zasnuły się mgłą, a sztuczny uśmiech zblakł.
- Glizda? Słuchałaś mnie w ogóle? - Eret zmarłszy brwi, spoglądając na jej wyraz twarzy - Wszystko gra? - dodał z troską.
- Jest dobrze - skłamała - Po prostu gorzej się czuję.
- Ale gdyby Czkawka tu był, to czułabyś się dobrze, prawda? - czarnowłosy uśmiechnął się znacząco.
Brunetka zapłoniła się delikatnym rumieńcem, którego nawet nie próbowała ukryć. Eret nie krył przed nią swojego uwielbienia do Astri, więc po co ona ma udawać, że nie zależy jej na Czkawce.
- Tylko, że na to nie ma szans. Jest ledwie dzień po urodzinach Astrid. Na pewno spędzą go razem - szepnęła i spuściła wzrok.
- Czyli mnie jednak nie słuchałaś! - podchwycił Eret - Przecież mamy niepowtarzalną szansę! Ty już zamotałaś naszemu wodzowi w głowie! Wystarczy, że ich rozłączymy... - zaczął.
- Jasne - przerwała mu Glizda - Zrobimy co zechcesz, ale jutro. Jutro mi wytłumaczysz, a ja zrobię wszystko po kolei. Dobrze?
- Czemu jutro?
- Bo dziś się źle czuje... - odparła - I w głowie mu zamąciłam, ale nie tak jak myślisz. Ściągnęłam mu na głowę kłopoty - wymamrotała tak, że chłopak nie mógł tego usłyszeć.
- A więc jutro związek Astrid - Czkawka się rozpadnie i wszyscy będziemy szczęśliwi! - wyszeptał jej prosto do ucha Eret.
- Za wyjątkiem Szpadki - Glizda uśmiechnęła się złośliwie do niego.

*

Czkawka poklepał Szczerbatka po karku i pozwolił mu opuścić delikatnie fragment przygotowanego wcześniej dachu. Niwelowanie szkód miało to do siebie, że trwało w nieskończoność i było przeogromnie nudne. Tylko że on był wodzem i nie mógł pozwolić sobie na tyle swobody co inni. 
- Czkwaka! - głos Astrid wyrwał go z rozmyślań - Zejdziesz tu na chwilę?! - krzyknęła dziewczyna, a on dał znak smokowi, by lądował. 
Szczerbatek nie był zadowolony z tego faktu. Po ostatnim wypadku niewiele przebywał w powietrzu, a złotowłosa odebrała mu i tę chwilę z przyjacielem. Niemniej Czkawka najwyraźniej liczył się z jej prośbami.
- Zbliża się zima - zaczęła powoli - Ludzie nie będą mieli wielu obowiązków, wszyscy więcej czasu będą spędzać w domach... Tak sobie pomyślałam - jej głos nabrał rzeczowego wydźwięku.
Astrid nie należała do osób nieśmiałych, czy bojących się wyrazić swoje zdanie, ale wolałaby, żeby akurat TO wyszło od Czkawki. Specjalnie urwała i spojrzała znacząco w oczy narzeczonego. On chwilę sie frasował, ale zaraz potem jego źrenice się rozszerzyły. Było jasne o czym pomyślała Astrid. Mieli przecież po dwadzieścia lat! To najlepszy czas na...
- Ślub - wybełkotał - Pomyślałaś o ślubie - stwierdził.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową. Wiedziała, że Glizda zasiała wątpliwość w jej relacji z Czkawką, ale to było planowane już dawno. To miała być zima. Nikt nie mówił, że ta konkretna, ale wszyscy o tej myśleli. Szczerbatek zmarszczył nos i posłał nieświadomej tego blondynce mordercze spojrzenie. Nie podobały mu się emocje, jakie przed chwilą wywołała w jego przyjacielu.
- Możemy później o tym porozmawiać?  - spytał chłopak i wygiął szyję, by lepiej widzieć zmierzającą ku nim brunetkę. 
Na jego usta wstąpił uśmiech, a jego smok się rozpogodził. Brązowy warkocz, choć nie podrygiwał ochoczo w ślad za dwudziestolatką jak zwykle, wywoływał w nim przyjemne uczucia. Zrozumienie, wsparcie, otwartość. Szczerbatek pierwszy wybiegł na spotkanie brunetce, która ze względu na widownię nie odwzajemniła jego radości. 
- Astrid... - Glizda posłała złotowłosej pokorne spojrzenie - Czkawka - uśmiechnęła się delikatnie - Ja i Eret już skończyliśmy przydzielone nam zadania - zameldowała.
- Wspaniale - odparł młody wiking, a gdzieś tam w środku poczuł potrzebę przytulenia smutnej brunetki. 
- Nie chcę wam przeszkadzać, więc... - zaczęła.
Astrid postanowiła wykorzystać sytuację. Normalnie nie zrobiłaby nic bez zgody Czkawki, nie zareagowałaby w ten sposób. Jednak Glizda sprawiała, że czasem zachowywała się irracjonalnie lub po prostu spontanicznie, jak czasem miała w zwyczaju.
- To dobrze. My tu planujemy ślub, więc wolelibyśmy żebyś nie przeszkadzała. Termin już tuż, tuż. Zima za pasem - wyrecytowała, a w jej głosie o dziwo dało się wyczuć odrobinę współczucia, które jednak zagłuszała wielka satysfakcja. 
Glizda tylko spuściła wzrok i kiwnęła głową, a Astrid uśmiechnęła się radośnie. Wygrała. Wygrała bitwę o Czkawkę! Przetrwała sztorm jakim była ta brunetka nie wiadomo skąd. Jej narzeczony nadal był jej narzeczonym, a ślub....! Jej myśli ucichły, gdy zauważyła smętny wzrok Czkawki wiodący za odchodzącą Glizdą. On nie czuł tego samego. On przegrałby niezależnie od wyniku. 

*

Mieczyk ziewnął przeciągle i uderzył Szpadkę w głowę. Ta odpowiedziała kopniakiem i z powrotem skupiła się na Sączysmarku i Śledziku, którzy siłując się, próbowali udowodnić jej swoją wartość. Nie była tym zafascynowana. Ich poczynania niewiele ją obchodziły, choć bardziej odkąd uratowali jej życie podczas bitwy o lodowy dom smoków. Mimo to, wolała przyglądać się mięśniom Ereta, który opowiadał coś usypiającej Gliździe. Blondynka słuchała uważnie, pochłaniała każde słowo i jednocześnie doszukiwała się wdzięku w pracujących mięśniach Śledzika i Sączysmarka.
Do sali wszedł Czkawka w towarzystwie Astrid i od razu jakoś powiało chłodem. Co prawda na zewnątrz panowały już przymrozki i wiatr nie był za przyjemny, ale ten chłód był innego rodzaju. 
- Chciałam coś ogłosić - zaczęła Astrid, a Glizda schowała głowę w ramionach - Dziś siedzimy do późna w Twierdzy! - zakrzyknęła radośnie złotowłosa - Będziemy się siłować! Udobruchałam Czkawkę!
Brunetka wyprostowała się i spróbowała odnaleźć spojrzenie Astrid, ta jednak sprytnie go unikała. Obie myślały, ze tego wieczora usłyszą inne wieści. Wszystko jednak musiało odbyć się tak, by Czkawka nie ubolewał zbytnio. Glizda wstała z miejsca i podeszła do złotowłosej, mimo że ona chciała uniknąć tej konfrontacji. Po chwili stały przed sobą, twarzą w twarz. Brunetka przerzuciła swój warkocz na plecy, sprzedała Astrid pogodnego kuksańca w ramię i odwróciwszy się na pięcie ruszyła do domu Czkawki. Chciała zabrać stamtąd swoje rzeczy, choć nie było ich wiele. Nikt nawet nie zauważył jej wymknięcia. Oprócz Astrid i jej narzeczonego. Nie ruszyli za nią. Nie mogli. To było ich ciche przyrzeczenie. Cała trójka wiedziała jak to się skończy. Chwilę potem złotowłosa z uśmiechem na ustach siłowała się z Eretem, a cała reszta podziwiała z zapartym tchem ich zmagania. Tylko Czkawka milczał i rozmyślał.
Glizda spokojnie dotarła pod drzwi, pod którymi już wypoczywał Chmuroskok. Ostrożnie przeszła obok niego, mając nadzieję nie zbudzić bestii i weszła do budynku. 
- Czyżby ktoś powrócił z Twierdzy? - głos Valki był ciepły i troskliwy, typowo matczyny.
- Nie chciałam przeszkadzać. Tylko podskoczę do góry - wyjaśniła Glizda i ruszyła ku schodom.
- Coś się stało? - głos kobiety zatrzymał ją w pół kroku.
Brunetka posłała matce Czkawki smutne spojrzenie, jakie córka posyła matce w momencie, gdy musi zrobić coś wbrew jej woli, a nie chce. Valka nie pytała o nic więcej, tylko podeszła do dziewczyny i spojrzała jej głęboko w oczy.
- Nie łatwe jest życie w samotności - wyszeptała - Ja to wiem, a przecież miałam smoki. Tu są ludzie, którzy już darzą cię szacunkiem i sympatią...
- A takich ludzi trzeba bronić - przerwała jej Glizda - Choćby i przed sobą samym - dodała - Nie pasuje tu. Ja... - zawahała się i pierwszy raz w życiu wstydziła się tego, co zrobiła - Zabijałam smoki. Nawet Nocną Furię... W dodatku je zjadałam... Nie mogę żyć w śród ludzi, którzy je kochają...
- Ale czy to, że pokochali te straszne w twoim mniemaniu stworzenia, nie znaczy, że mogą pokochać i ciebie?
- Nie. Ja jestem gorszym potworem. A na Berk nie ma miejsca dla potworów.

*

Pod osłoną wieczora zepchnęła małą łódkę na tafle wody. Jedzenie zgromadzone w środku wypadło z wiklinowego koszyka i rozwaliło po całej szalupie. Glizda westchnęła ciężko i już miała wskakiwać do środka, gdy powstrzymała ją czyjaś ręka. Była świadoma ich obecności już od paru dobrych minut, ale liczyła na to, że będą tylko w ukryciu obserwować jej odejście. Odwróciła się ze smutnym uśmiechem na ustach i przebiegła wzrokiem po swoich nowych przyjaciołach. Była ich tam cała gromadka, dziewczyna nawet nie marzyła o takim pożegnaniu.
Czkawka nie zdejmował ręki z jej ramienia, więc zrobiła to za niego i posławszy mu pełne niewysłowionej wdzięczności spojrzenie, podeszła do Śledzika. Zastanowiła się chwilę i pocałowała go w policzek.
- Dziękuje... - powiedziała półgłosem - Zwłaszcza za wiedzę i wiarę w to, że zdolna jestem do zrozumienia wszystkiego.
Gruby chłopak wzruszył ramionami, jakby nie było to nic szczególnego i spuścił wzrok. Nie był w stanie wydukać ani słowa. Nie znał tej tajemniczej brunetki zbyt dobrze. Nie zmieniało to jednak faktu, że wolałby żeby została. Tymczasem Glizda zbliżyła się do Sączysmarka. Zatrzymała się przed nim z rozbawionym uśmiechem zbłąkanym na ustach. Wreszcie dała mu kuksańca w bok i puściła doń oczko.
- Dobrze, że jest ktoś kto może zawsze posłodzić. I tym samym przychrzanić - uśmiechnęła się i ruszyła dalej.
Mieczyk i Szpadka nawet w takiej chwili nie mogli powstrzymać się od kąśliwych spojrzeń i przepychanek. Wszyscy patrzyli na nich z rozczarowaniem, ale nie Glizda. Tego oczekiwała i na takie zachowanie miała nadzieję. Nie mówiąc nic, przerwała kłótnie bliźniaków, przytulając Szpadkę. Tą zamurowało i nawet nie drgnęła, a brunetka już stałą przed jej bratem. Zakołysała się na nogach i założyła ręce z tyłu. Czekała. Mieczyk zadumał się, zrobił małpią minę i pocałował Glizdę. Bez uprzedzenia, prosto w usta...
Był to jednak pocałunek jaki sprzedaje się mamie, czy ciotce. Bez grama namiętności czy innej emocji, która rozpaliła by serca obojgu. Glizda wzruszyła tylko ramionami, a bliźniak ją przytulił.  Czuła, że mu się spodobała i gdzieś tam głęboko ją to cieszyło. Wiedziała, że do nich łatwiej trafi przez gesty, niż przez skomplikowane słowa. To nie do tego rodzeństwa z inteligentnymi ripostami i wzruszającymi przemowami.
Tymczasem Czkawkę coś ubodło w serce. Gdzieś tam, niepewnie zazdrościł Mieczykowi tego banalnego i nie namiętnego pocałunku. Choć przecież od tego miał złotowłosą narzeczoną.
- Astrid...
Złotowłosa czekała na swoją kolej z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Spojrzenia dziewczyn spotkały się i starły kolejny raz. W ich mniemaniu ostatni. Glizda uniosła kącik ust i pięścią szturchnęła ramię Astrid. Ta także delikatnie się uśmiechnęła.
- Żałuje tylko, że nie będzie mnie na twoim ślubie. Dbaj o niego. Przepraszam - wyrecytowała Glizda i odwróciła się do niej plecami.
Teraz naturalnym byłoby, gdyby podeszła do Czkawki i z nim się pożegnała, ale ona minęła chłopaka bez słowa. Szczerbatek, który stał tuż obok niego przekręcił głowę i ruszył za nią. Nie chciała się żegnać z tą dwójką. Po prostu nie umiała.
Weszła do wody i zbliżyła się do łodzi. Odwiązała ją od pomostu i wskoczyła do środka. Wiosła naznaczyły taflę morza swoją obecnością i pchnęły pojazd Glizdy do przodu. Na niebie zalśniły gwiazdy, a z brzegu dobiegł dziewczynę ryk Nocnej Furii. Miała się nie obracać, miała patrzeć przed siebie, być silna... Ale nie była. Spojrzała za siebie. Cała szóstka i Szczerbatek patrzyli za nią tęsknie i wtedy zrozumiała, że dobrze robi. To byli wspaniali ludzie, którzy zasługiwali na szczęście, a nie na jej obecność.

*
Księżyc wyłonił się zza chmur i okazało się, że jest znacznie wyżej, niż Glizda się spodziewała. Noc zagościła już w pełni nad światem. Brunetka odłożyła wiosła i ułożyła się wygodnie na dnie szalupy. Od zawsze uczona była dobrych manier i zachowań, choć większość z nich lekceważyła. Teraz zamierzała choć częściowo się poprawić - zaczęła modlić się do Odyna. 
- Nie wiem, jak powinnam zacząć, ale to dlatego, że dawno z tobą nie rozmawiałam wielki Odynie. Ciekawa jestem czy w ogóle mnie słuchasz, ale tego nigdy się nie dowiem. Chcę... przeprosić. Zrobiłam wiele złego i czuję się z tym fatalnie. Śmierć rodziny to moja wina, brata też. To ja miałam wtedy w nocy wstać i sprawdzić, czy nic się nie dzieje. Jak co noc jedno z nas. Byłam zbyt leniwa, wybacz... Przeze mnie spłonęła cała osada. Ja tego nie chciałam. Czy jedzenie smoków naprawdę było aż tak złe, że ściągnęłam na siebie twój gniew? Wiem, że inni tego nie robili, ale ja uwielbiałam smocze mięso... To moja wina, że jestem przeklęta. Teraz rozumiem, że na to zasługiwałam. Chciałam też o coś prosić... Żebym raz jeszcze w życiu zobaczyła Czkawkę... To jemu najwięcej zawdzięczam... Choć minęło ledwie kilka dni.
- Odyn nad tobą czuwa kochana - te kilka słów poderwało ją na nogi.
Łódź zakołysała się, a smok, który na niej przycupnął, zamruczał. Glizda wypuściła z dłoni miecz, który automatycznie chwyciła, gdy usłyszała głos.
- Po co przylecieliście? - spytała cicho.
- Pożegnać się. Bezczelnie nas ominęłaś - odparł Czkawka ze smutnym uśmiechem - Słucham.
- Już dość się nasłuchałeś. To była moja prywatna rozmowa z Odynem. I oszukałeś mnie. Mówiłeś, że moje zamiłowanie do smoczyny pozostanie tajemnicą, a Astrid...
- A Astrid jest moją narzeczoną - przerwał jej chłopak, po czym zapadła krepująca cisza - Mówię jej wszystko - dodał po dłuższej chwili.
- To nic nie zmienia. Ale mam ostatnią prośbę.
- Do usług.
- Zamknij oczy. Chce się pożegnać ze Szczerbatkiem, a nikt nie może widzieć mojej słabości - powiedziała i spuściła wzrok.
Czkawka posłusznie zamknął oczy, a Glizda zbliżyła się do smoka. Ten zamruczał, uradowany z jej obecności. Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go w nos, podrapała po brodzie i przytuliła. Na tym jednak nie zamierzała skończyć. Przywarła do boku Szczerbatka i delikatnie się na niego wspięła. Chwile potem zrównała się z twarzą Czkawki. W milczeniu podziwiała każdy pieg, zgrabny nos, ponętne usta. Następnie sama zamknęła oczy i bezczelnie wpiła się w jego wargi. Trwało to kilka sekund, które na zawsze zapadły brunetce w pamięci i które zachowała w sercu.
Szybko jednak się skończyło, bo nie mogła zostać dłużej. Ześlizgnęła się na dno łódki, chwyciła wiosła i ręką dała Szczerbatkowi znak, by został. Tylko ona jedna miała prawo wiedzieć, że płacze. Czkawka nie mógł wiedzieć. Już raz pokazała mu swoją słabość...
Wiking uniósł powieki i odetchnął głęboko. Trwał w milczeniu i bezruchu, patrząc za malejącą szalupą. Za Glizdą, która nieodwracalnie ukradła kawałek jego serca dla siebie.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli ktoś pomyślał, że to koniec, to się przeliczył.
Nie ma przebacz. 
Zresztą sami zobaczycie za tydzień. 
Berk nie zniknie wraz z pożegnaniem Glizdy.
Berk tu cały czas jest.
Tak jak i jej mieszkańcy.

No i przepraszam, ze rozdział nie pojawił się wcześniej. 
Byłam na wyjeździe i tak jakoś wyszło.

czytasz - komentuj

13 komentarzy:

  1. Tak bardzo się ucieszyłam, że Glizda odpływa i zostawi w końcu Czkawkę. Ale niestety. I ona z Eretem kombinują?! Tego się nie spodziewałam. Mam takie wrażenie, że. Czkawka nie jest szczęśliwy z Astrid. Może to tylko wrażenie (oby). Będzie gorąco. Kurcze, aż ciarki przechodzą. Nie mogę się doczekac nn. Co ja pocznę, jeżeli rozwalisz Hiccstrid? Wiem, że niektorzy Twoi czytelnicy nie lubią Astrid, a czy Ty ją lubisz? Bo z rozdziałów domyślam się, że nie. No cóż, każdy ma swoje zdanie i nikt nie ma co gadać. Już po prostu pękam z niecierpliwości. I dlaczego ona odpływa, skoro chce rozwalić związek Astrid i Czkawki? Mieszasz w głowie jak nikt! Ale przynajmniej nie wieje nudą :) Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Nie żebym nie lubiła Astrid, ale trochę mnie ona wkurza. Bo w pierwszej części polubiła Czkawkę dopiero, gdy okazał się wielkim smoczym jeźdźcem, a w drugiej robiła maślane oczka do Ereta, choć nie wiedziała co się dzieje z Czkawką! Chodź może to być tylko moje wrażenie. No ale za to cenię ją za siłę, samowystarczalność i tą prawdziwą kobiecość.
      Ale, ale.... Nie ma co się rozczulać nad tym, I fajnie, że mieszam w głowie xD

      Usuń
  2. o tak! w koncu Glizda odplywa z wyspy! dobra przeciez i tak zrobisz cos zeby wrocila wiec ne cieszmy sie za predko; ) rozdzial cudowny i bardzo tajemniczy przez co nie moge sie doczekac nastepnego: *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja poradzę, że Glizdę lubię i jej nie wygnam? No nic nie poradzę xD
      Nie mniej dziękuje za miłe słowa :D

      Usuń
  3. Glizda, o nie! Co to ma być? :(
    To ona ma wziąć z Czkawką ślub, znaleźć jeszcze jedną Nocną Furię, oswoić ją. Ona będzie miała z Czkawką dzieci a Szczerbatek z jej smoczycą! XD
    Dobrze, że przynajmniej pożegnalny cmok był. Jakby go nie było, nie wybaczyłabym Ci. Nie no, byłabym na Ciebie zła. Bardzo, bardzo, zła.
    Ale mnie wkurzyła Astrid tym ślubem, kurde! Tak wypaliła.. zwłaszcza, że Czkawka sam nie wie, co czuje. A przynajmniej takie mam wrażenie. Chociaż wydaje mi się, że bardziej kocha Glizde. XD Musi tak być XDDD
    Kochana, mówiłam Ci już, że nakręciłabym na podstawie Twojego bloga trzecią część? Nie? No to już mówię. Zaraz dzwonię do wytwórni, że mamy następna część. Oni będą rysować, a ty dalej pisać. Proste? Proste! ♡
    Trzymaj się! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie. Jeszcze im wszystkim życie skomplikuje XD Astrid może mówić co chce, ale tak jak zauważyłaś, Czkawka nie wie co czuje. Także bez stresu.
      Pożegnalny cmok być musiał, tak w ogóle to pierwszy cmok był, dlatego ja jestem uradowana x3
      O jej <3 To takie milusie. Choć wątpię by było to choć w najmniejszym stopniu możliwe, ale samo takie gadanie sprawia mi wiele radości. Dziękuje ^^

      Usuń
  4. Radości z odejścia Glizdy nie ma, bo i tak wiemy, że wróci. xD
    A ten pocałunek, co to miała być za bezczelność? Dlaczego Czkawka nie kocha Astrid? To takie... niefajne. :{

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale u mnie tak to właśnie wygląda. Sorka :/

      Usuń
  5. Najpierw muszę przeprosić. Już drugi raz zawiodłam i nie skomentowałam na czas już 3 rozdziałów! Strasznie mi głupio, przepraszam. Miałam pełno sprawdzianów, zajęć... Kartkówki, prace domowe, prezentacja na muzykę...Postaram się komentować na czas w miarę możliwości. :)
    Zacznę od tego, jak... niezwykły jest ten rozdział. Taki prawdziwie książkowy. Glizda opuszacza wyspę, po po prostu... musi tak być. Astrid i Czkawka są razem, a ona jest przeklęta. Nic się nie może zmienić, ale jestem pewna, że Glizda powróci na Berk, a przynajmniej spotka Czkawkę.
    co do Astrid mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem to, że musiała jakoś rozwiązać sytuacje z "trójkącikiem" i pragnie Czkawki dla siebie, a z drugiej strony... ja na jej miejscu pomyślałabym też o szczęściu Czkawki i odbyłabym z nim poważną rozmowę.
    Problem w tym, że ta dziewczyna nie jest zbyt wylewna...
    Oprócz tego bardzo podobała mi się scena z Valką. Była taka melancholijna i smutna i... no, wogóle taka magiczna :)
    Oraz rzecz jasna, pożegnania <3 To było naprawdę wzruszające, szczególnie jak przytuliła Szpadkę. I ten buziak Mieczyka - świetne ;)
    Modlitwa do Odyna i pojawienie się Czkawki -> też magiczne, trochę surrealistyczne. <3 Wreszcie go pocałowała!!!*fajerwerki**confetti leci z nieba*
    Mam nadzieję, że Czkawka miał rację, mówiąc:"Odyn nad tobą czuwa kochana" do Glizdy.
    Pozdrowienia
    Kumpel
    PS Nie wytrzymam, muszę ci się pochwalić, Jacks'iu. Jestem laureatem w kuratoryjnym. Prawie w to nie wierzę XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze gratulacje! Brawo, brawo! Być laureatem w kuratoryjnym to jest coś :D Dalszych sukcesów kochana, oby tak dalej!
      Po drugie. Nie martw się, rozumiem. Sama mam mało czasu, a kolejne rozdziały wstawiam tylko dlatego, że wszystkie mam już napisane. Za to mam tyły w czytaniu blogów innych xD Normalka.
      Jej, dziękuje. Naprawdę dziękuje. Nawet nie wiesz jak człowieka podnosisz na duchu :>
      I mam świadomość, że Astrid postąpiła nie fair, ale tak miało być. I już.
      I nie martw się, Odyn jeszcze wtrąci swoje trzy grosze, a Glizda tak po prawdzie (jeśli patrzyć na opublikowane rozdziały) wróciła. So...
      No i wiem. Pierwszy buziak! <3 Sama byłam w niebo wzięta pisząc to xD
      Ja także pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Dzięki wielkie <3

      Usuń
  6. Bardzo przepraszam... Zachowałam się okropnie tak długo nie zaglądając tutaj, jeszcze raz przepraszam.
    Brak mi słów... Powróciłam po bardzo długim czasie na Twojego bloga z ogromną nadzieją, że przeczytam szczęśliwą historię Glizdy. Okazało się, że nadszedł ten smutny moment, dziewczyna odeszła, pozostawiła Berk i Czkawkę. Ślub Astrid i przywódcy wikingów sprawił mi wielką niespodziankę. Nie zawsze lubiłam złotowłosej, lecz w drugiej części przekonałam się do niej i mnie ucieszyła wiadomość o ślubie... w przeciwieństwie do Glizdy i Czkawki (chyba). Przepięknie opisałaś pożegnanie głównej bohaterki. Naprawdę zebrało mi się na łzy, a w szczególności podczas pożegnania ze Szczerbatkiem i Czkawką. Coś cudownego. Nadal czuję smutek... nie wiem jak ja mogłam tak długo nie wchodzić. :c
    Zatęskniłam za Twoimi opowiadaniami... Obiecuję, że kolejne rozdziały przeczytam niebawem, może kolejny jutro. Aż boję kończyć tą historię. Stworzyłaś piękną opowieść, nie chcę, aby się kończyła. <33

    Cieplutko pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przepraszam, bo ostatnio zaniedbałam czytanie Twojego bloga. Tak jakoś nie mam siły czytać, nawet zwykłych książek. Coś mi się chyba stało... :<
      Ale dzięki, że wróciłaś. To wiele dla mnie znaczy.

      Usuń