poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział XVII: Niespodziewany powrót

Brunetka poprawiła fryzurę i splotła ręce za plecami. Nie chciała oszukiwać przyjaciół, ale musiała. Dla ich bezpieczeństwa. Cóż za ironia. Glizda uśmiechnęła się szeroko do stojącego przed nią Mieczyka, Szpadka potruchtała już do domu Czkawki. Pomimo środka nocy. 
- Mieczyk... Przyniósłbyś mi coś do picia? Jestem strasznie spragniona po tej podróży... - wyszeptała niepewnie dziewczyna.
- Jasne. Ale wolisz wodę ze studni, z strumienia czy z...
- Ze studni - przerwała mu Glizda i położyła dłoń na jego ramieniu.
Chłopak momentalnie się odwrócił i zniknął z jej pola widzenia. Mogła działać. Co prawda czasu było niewiele, a ona nie wiedziała jakim cudem miałoby jej się udać, ale nie poddawała się. Rzuciła się pędem w stronę Areny. Doskonale wiedziała, gdzie biec. Nie zatrzymywała się, nie zastanawiała. Musiała uciec jak najprędzej. Zanim Czkawka ją zobaczy, zanim powstrzymają ją wyrzuty sumienia. Lepiej dla jej przyjaciół będzie stracić cały ten "młot Thora", niż umrzeć.
Wreszcie dotarła na miejsce i wtedy ogarnął ją przytłaczający ból. Jeśli wykona zadanie, to skrzywdzi wszystkich, na których jej zależy. Znienawidzą ją. Zacisnęła usta tak mocno, że aż pobielały, ale ruszyła w stronę dobrze znanej jej klatki. Do zakazanej klatki. Teraz już wiedziała, co robić, ale była sama. Nawet tamten Straszliwiec Straszliwy jej nie towarzyszył. Nie mógł. Musiała zrobić to sama. Pchnęła tylną ścianę wielkiej klatki i po raz kolejny ujrzała długi korytarz. Tym razem  nie zamierzała dotykać błękitnego przedmiotu. O nie.

*

Czkawka przetarł półprzytomnie oczy i jęknął. Ktoś zawzięcie pukał do drzwi. Wiedział, ze jego matka ma twardy sen i nawet nie kiwnie palcem. Szczerbatek tylko łapą zatkał sobie uszy. Chłopak z trudem podniósł się z łóżka i powlókł po schodach na dół. Odryglował drzwi i znieruchomiał.
- Szpadka? - Czkawka nie dowierzał własnym oczom - Wiesz która godzina? Wyciągnęłaś mnie z łóżka...
- Glizda wróciła - przerwała mu blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy.
Brunetowi momentalnie zaświeciły się oczy. Porwał Szpadkę w ramiona, uniósł ja nad ziemię i zakręcił. Nie przejmował się rozczochranymi włosami, podkrążonymi oczyma i zmęczeniem, które zawładnęło każdym jego mięśniem. Tak bardzo chciał wierzyć w słowa Szpadki. Postawił ją na ziemi, poprawił włosy, które przez niego rozsypały się po jej twarzy i raz jeszcze ścisną przyjaźnie.
- Prowadź Szpadko! Nawet nie wiesz jak się cieszę! 
- Właśnie, że wiem - bąknęła rozbawiona dziewczyna - Ale zrób to jeszcze raz, a skręcę ci kark. W głowie mi kołuje - dodała.
Nie czekając jednak na kolejne wybuchy radości młodego wodza, poprowadziła go do miejsca, w którym zostawiła brata z brunetką. Czkawka podążał za nią w radosnym uniesieniu. Otrzeźwiał dopiero, gdy dotarli na miejsce. Stał tam tylko Mieczyk z kubkiem pełnym wody i rozczarowaniem wypisanym na twarzy. Szpadka uniosła pytająco brew i podeszła do brata, nie omieszkawszy sprzedać mu kuksańca w ramię. 
- Gdzie ona jest? - spytała.
- Była tu, prawda? - odparł chłopak - Ty też ją widziałaś, prawda? To mi się nie przyśniło, prawda? Poszedłem tylko po wodę, jak prosiła... A potem już jej nie było...
Czkawka przyglądał im się z boku i nic nie rozumiał. Patrzył więc tylko i czekał na wyjaśnienia, bo sam nie potrafił wytłumaczyć sobie tego, co się działo. 
- Ale po co miała by znikać? - spytał wreszcie - Jeśliby wróciła... To nie uciekałaby znowu...
Bliźniaki spojrzały na niego, były równie zagubione, co ich zielonooki przywódca. 

*

Oddychała pooli i w skupieniu. Ręce jej drżały, gdy podnosiła je w stronę błękitnego przedmiotu. Nie zamierzała go dotykać, chciała tylko złapać go w skórzaną torbę, którą otrzymała od Sinabdy. Zostały jej ostatnie centymetry do pokonania. 
- Czemu to robisz, Przeklęta? - usłyszała tubalny głos, który długo jeszcze pobrzmiewał w jej głowie. 
- Muszę. Bo inaczej oni umrą - jęknęła.
- Zostaniesz Zdrajczynią. Już jesteś Przeklętą. A ich czeka cierpienie. Kto wie, czy nie gorsze niż śmierć. 
- Nic nie jest gorsze od śmierci... - odparła Glizda. 
- Doprawdy? Akurat ty nie powinnaś tak sądzić. Zesłałem na ciebie katastrofy gorsze od śmierci. Uczyniłem cię Samotną, Przeklętą, Zbędną, Niechcianą... To nie jest gorsze?
- Odynie? Czemu to zrobiłeś? - Glizda nadal trwała z torbą wyciągniętą w stronę "młota Thora", po policzku spływały jej łzy. 
Odpowiedziało jej tylko milczenie. Głos nie przemówił. Była tylko ona i cisza. Przytłaczająca cisza. 
- A więc dobrze - rzekła, wykrzywiając usta i marszcząc brwi.
Nie czekała dłużej tylko podniosła torbę tak, że błękitny przedmiot zniknął w jej wnętrzu. Pociągnęła ją do siebie i ku jej zdumieniu.... Udało się. Błękitne światło zniknęło i nastała ciemność, a torba, którą na powrót przewiesiła przez ramię nie była już pusta. Pozostało brunetce wrócić do Sinabdy, a wszystko dobrze się skończy. Przynajmniej na to liczyła, idąc ciemnym korytarzem ku świeżemu powietrzu. 
Przeliczyła się myśląc, że wszystko pójdzie gładko. Arena była pusta i Glizda nabrała już pewności, że zniknie z Berk bez komplikacji, jednak gdy wracała obrzeżami wioski, natknęła się na osobę, której najbardziej chciała uniknąć.
- Glizda! A już myślałem, że bliźniaki kręcą! - Czkawka wykrzyczał to wszystko, ale nawet jej nie dotknął, bał się.
Dziewczyna poprawiła grzywkę i przygryzła wargę. Musiała wymyślić jakiekolwiek kłamstwo. 
- Nie chciałam cię zranić... Ani nikogo innego... Przyszłam tylko po zapasy... Była burza i wszystko wypadło z łódki... - zełgała. 
- Och...
Chłopakowi zrzedła mina. Nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć. 
- Niepotrzebnie się chowasz. Pomogę ci zebrać nowe zapasy - zaproponował.
- Czkawka, nie. Wiem, że bardzo utrudniłam dosłownie wszystko. Nie chcę... Nie mogę...
Jego dłoń wylądowała na jej ramieniu. Odważył się na ten jeden krok. Zamilkła i spojrzała mu w oczy.
- Zostań. Coś nie pozwala ci odejść, więc nie odchodź - wyszeptał.
- To tak nie działa - odparła - Wracaj do domu. Połóż się. Zapomnij. Jutro pomyślisz, że to był sen - zaczęła szeptać do niego czule. 
- Nie - przerwał jej i dotknął jej policzka - Nie mogę. Ja... - już szykował się do powiedzenia tego magicznego słowa.
Glizda mu nie pozwoliła. Swoją dłonią nakryła jego rękę i przycisnęła do niej twarz. 
- Ciii.... Nic nie mów. Astrid na ciebie czeka. Niebawem nadejdzie prawdziwa zima i wasz ślub. Będzie bajecznie. Będziesz najszczęśliwszym wikingiem na ziemi, kiedy ona w białej sukni będzie szła w twoją stronę. Jej złoty warkocz będzie kołysał się radośnie, a usta wygną się w szczerym uśmiechu. Będziecie się kochać do końca świata...
Powiedziawszy to odsunęła się i odwróciła do niego plecami, po czym ruszyła w kierunku plaży. Nie chciał jej zatrzymywać, dopóki nie ujrzał błękitnego blasku przebijającego się z jej torby. Zmarszczył czoło. 
- Co masz w torbie?
Drgnęła. Przeszedł ją bardzo nieprzyjemny dreszcz. On wie, pomyślała i przyśpieszyła kroku. Słyszała jak ruszył za nią. Już nie z miłością i chęcią zatrzymania jej przy sobie.  On wiedział. Rzuciła się biegiem w stronę plaży. Miała przewagę o tyle, że jego sztuczna noga utrudniała bieganie. 

*

Sinabda ziewnęła przeciągle i raz jeszcze pogładziła ostrze swojego kordelasa. Jej towarzysze gaworzyli wesoło, grając w kości, które zgarnęli schodząc z pokładu. Tak niewiele dzieliło panią kapitan od dokonania zemsty. Uśmiechnęła się przebiegle, przypominając sobie minę Glizdy, gdy zobaczyła podobiznę swego ukochanego unoszącą się w powietrzu. Gdyby dziewczyna wiedziała, że to tylko iluzja, że nie są w stanie nic mu zrobić na odległość, a z bliska też by było ciężko... Wtedy wszystko wzięłoby w łeb. Na szczęście brunetka im uwierzyła, zbyt zaślepiona była uczuciem, by pomyśleć racjonalnie.
- Cisza - nakazała czarnowłosa i nastawiła ucha.
Wyraźnie słyszała zbliżające się kroki, a wkrótce po tym zobaczyła biegnącą Glizdę. Z torby dziewczyny bił błękitny blask. Sinabda uśmiechnęła się zwycięsko. Ledwie metry dzieliły ją od wygranej.
- Dalej mała! - krzyknęła z entuzjazmem i w tedy z pomiędzy drzew wypadł ktoś jeszcze.
Jednonogi chłopak biegł najszybciej jak potrafił, ale i tak nie był  stanie dogonić brunetki. Sinabda wyskoczyła z łódki i ruchem ręki kazała zrobić to samo jednemu z członków swojej załogi. Wraz z mężczyzną zepchnęła pojazd na wodę. Zostało już tylko poczekać na brunetkę. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie, gdy czarnowłosa patrzyła w zielone oczy biegnącej.
- Niech on się zatrzyma, albo przeflancuję mu buźkę moją szpadą! - ryknęła do Glizdy.
Dziewczyna zwolniła i obejrzała się na jednonogiego. Z jej oczu biła żałość i smutek. Miała rozdarte serce.
- Czkawka zatrzymaj się! - krzyknęła - Ona zrobi ci krzywdę!
- Glizda! - młody wiking nie zwalniał - Nie rób tego! Będzie dobrze, ale nie oddawaj tym ludziom Tego!
- Och, zamknij się - jęknęła pani kapitan i podbiegła do brunetki. Chwyciła ją w pasie, uniosła na swoje ramię, by wrzucić bez wyczucia na dno łódki. Następnie sama do  niej wskoczyła i w mgnieniu oka nakazała odbić od brzegu. Chłopak o zielonych oczach nie miał szans ich złapać, a Glizda nie miała szans się zbuntować. Już nie.
---------------------------------------------------------------
Mało Szczerbatka i to mnie smuci. 
Rozdział taki jakiś rozlazły, moim zdaniem.
Postaram się dodać więcej zamieszania.
Jednak nic nie obiecuje.

czytasz - komentuj

16 komentarzy:

  1. pierwsza!! :D rozdzial troche pokrecony ale i tak jest cudowny z reszta jak zawsze: * Boze jak ta Glizda mnie denerwuje i w sumie nie wiem czemuxd nie wiem co mam ci napisac bo nie mam zadnych uwag;)
    weny zycze i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, czekaj, a doczekasz się końca ;)

      Usuń
    2. nie moge sie juz doczekac konca, ale z drugiej strony boje co ty tam jeszcze wymyslisz haha jeju zeby tylko Astrid wyszla z tego wszystkiego dobrze na koniec, a jezeli on bedzie z Glizda to sie chyba zastrzele no! hahah

      Usuń
  2. Popieram powyższy komentarz. Rozdział bardzo fajny, zresztą jak zawsze. Glizda powinna wynieść się z Berk jak najszybciej. Tylko psuje wszystko :(. No ale ktoś musi popaprać. Jestem ciekawa, co zrobi Czkawka w związku ze ślubem, bo mam takie odczucie, że ten ślub nie odbędzie się...Smutno. Nie wiem, co dalej napisać, bo brakuje mi weny. Szkoda, że Czkawka woli inną...
    Podsumowując, rozdział genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem, wiem. Rozwalam Hiccstrid, ale taka już jestem. Nic na to nie poradzę.
      Dobrze, że mimo to jesteś i komentujesz. To naprawdę podnosi na duchu ;)

      Usuń
  3. Się skomplikowało, ugh!
    Glizda... coś mnie chwyciło za serce, gdy czytałam to, jak mówiła Czkawce o tym ślubie. To chyba był smutek, rozczarowanie... A miało być tak pięknie, jeju. Głupia Sinabda! Po co jest jej TO? Na czym polega jej zemsta? >. <
    Szerbatek tylko uszy zasłonił? Ehh, mam nadzieję, że Czkawka coś wymyśli i uratuje Glizdę zę szponów piratów...
    Wiem, troszeczkę pomieszane komentarz, ale co zrobić. Będziesz musiała mk wybaczyć. :)
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała ze sie skomplikowało. Nawet na tyle, ze sama nie wiedziałam przez długo co zrobić dalej. Wiec pomieszałem jeszcze bardziej. Miło tez słyszeć ze umiem tak pisać, by chwytać za serducho ;3

      Usuń
  4. Hejka ;3
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i już nie mogę się doczekać następnego ;)
    A co do tego rozdziału... Pokomplikowały się sprawy, nie ma co. Ciekawe, jak uratują Glizdę... Trzeba poczekać :/
    Z niecierpliwością czekam na nową notkę i życzę weny
    ~Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! Wszystkie rozdziały nadrobiłaś? Podziwiam Cię xD I jestem uradowana, że już się niecierpliwisz na kolejny :D To po prostu piękna melodia dla moich uszu :>

      Usuń
  5. Zaliczam kolejne uzależnienie :D
    Przeczytałam w dwa dni (siedząc na telefonie) i jestem mega zadowolona. Ach, nie mogę doczekać się kolejnego!
    Krótki ten komentarz, ale jest. Najpewniej rozpiszę się przy kolejnej notce.
    Jak chcesz poczytać moje wypociny, to zapraszam :
    nic-nie-jest-wieczne.blogspot.com
    Weeeeeeeny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nieźle. W dwa dni wszystkie? Szczena mi opadła. Nowy rozdział będzie już dziś, wiec powiem tylko ze czekam na Twój komentarz.
      Do Ciebie chwilowo nie dam rady wpaść bo mam zaległości w czytaniu blogów >.<
      Dzięki za wszystko. To takie miłe.

      Usuń
  6. Rozdział mi się naprawdę bardzo podobał. Wydawał mi się taki uporządkowany a jednocześnie akcja toczyła się płynnie, pewnie dlatego, że Glizda działała wobec planu. Naprawdę czekałam na powrót głównej bohaterki na Berk, choćby króciutki i złowróżbny.
    Myślę, że scena od drugiej gwiazdki(*) do ostatniej jest jedną z najlepszych na blogu. Ta rozmowa z Odynem... Myślę, że jego słowa(notabene - tak bardzo przejmujące dreszczem...): "Zesłałem na ciebie katastrofy gorsze od śmierci. Uczyniłem cię Samotną, Przeklętą, Zbędną, Niechcianą..." oznaczają, że Glizda jest poddawana jakiejś próbie. Zapewne jakieś boskie sprawy...
    Potem spotkanie z Czkawką - cudo. O mały włos nie powiedział "Kocham cię..."! Budujesz napięcie... A czułość Glizdy można było autentycznie wyczuć, no i jej opis ślubu Czkawki z Astrid - to było takie smutno-słodko-melancholijne <3
    A potem czar prysł, gdy Czkawka zobaczył niebieskie światło. Serce mi się krajało, kiedy główna bohaterka uciekała. Gdyby tylko wiedziała, że Sinabda pokazała jej iluzję...
    Dobrego pisania!
    Kumpel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, nie wiedziałam, że tak mocno to wszystko odczuwasz. Nie ma dla mnie większej nagrody ponad to. Po prostu się cieszę :D

      Usuń
  7. Tak mi żal Glizdy... STRASZNIE żal! Słowa Odyna musiały ostro ugodzić ją w serce. Napisałaś ten rozdział przepięknie! Słowa, które uwieczniłaś w opowiadaniu są cudowne, płynnie prowadzą czytelnika dalej. Umiesz zawładnąć duszą blogowicza, naprawdę. W dodatku zachowanie Czkawki, aż nie mógł ukryć radości, gdy usłyszał, że Glizda wróciła. <3 Opis ślubu... coś fantastycznego, można pomyśleć, że główna bohaterka widziała się w roli Astrid albo przynajmniej pragnęła tego. Czuję zarówno smutek, ale i ekscytację, Ogromnie się cieszę, że kiedyś trafiłam na Twojego bloga, jest cudowny!!! Przepięknie piszesz. Nawet nie wiesz jak boję się czytać następne rozdziały, ponieważ zostało ich jedynie dwa... Nie będę zważać na ból, muszę wiedzieć, co stanie się dalej.
    Cieplutko, wręcz gorąco pozdrawiam! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejciu... Tak miło słyszeć takie słowa od kogoś, kogo się uważa za dobrego w pisaniu ;) Niesamowite, że tak to wszystko odczuwasz i przejmujesz się zbliżającym się końcem. To wiele dla mnie znaczy. Czuję się wręcz zaszczycona :3
      Pozdrawiam :*

      Usuń